słońce moich słońc
grzej najwspanialsze myśli
rozdawaj ciepłe pęki słów
odkrywaj wdzięki uczuć
ukrytych w białej piance na kawie
w ślicznej porcelanowej filiżance
z koronkowymi falbankami
dotykając spragnione usta
ogrzej dłonie i stopy
podpal serce miłosnym czarem
podsyć ogień radosnym tańcem
poszukaj iskry w żarze nad ranem
ocal ten płomyk i roznieć go
w chmurze pękatej
złotymi myślami niezapisanymi
bądź słońcem moich słońc
daj mi śliczny uśmiech
który odbije ciepło twojej duszy
w moich oczach
tak dobrze
zawsze
Mateńce
dla Ciebie słońce świeciło jaśniej
a księżyc otulał szalem mgieł Twoje oczy
kiedy nosiłaś mnie pod serduszkiem
nie czułaś bólu łez i nieprzespanych nocy
kiedy kwiliłam wtulając się w Twoje ramiona zapłakana
dumnie patrzyłaś jak rosłam stawiałam pierwsze kroki
uczyłam się potykać pierwsze klawisze białe i czarne
szukałaś mnie we dnie i nocą kiedy bawiłam się w najlepsze
w parku pod platanem radośnie wznosząc złotego Gralla
nurząc palce w moje mocne sprężyste włosy ciesząc się szczęściem
chroniłaś mnie tajemnie drżąc o moje skromne sukcesy
gładząc moją duszę i szarpiąc moje nerwy
teraz pilnujesz swojego domowego ogniska grzebiąc patykiem
w popiele wspomnień sprzed lat
siedzisz zgarbiona zahukana stara bezbronna
mimo wszystko...
taką też Ciebie kocham
tego mi nie zabronisz
Tacie
dziękuję
a może by tak jeszcze raz zamoczyć kije w stawie wspomnień
zajrzeć do górskiej studni z radością
poszukać nowych jasnych dróg
może znów stanąć nad wielką rzeką nadziei
dać sobie szansę na szczęście
zapukać do okien dobrych skrzatów
pojechać rowerem po parku
z ulubionymi klombami pełnymi dalii i asterków
znów spotkać przyjaźń srebrno wpatrzoną w przyszłość
fotografować życie jak zawsze okularami wiary w cuda
tak nauczyłeś nas żyć pięknie radośnie z miłością czule…
dziś mówię ci Tato – dziękuję